Pewien malarz uzyskał dotację od Prezydenta M. ST. zlecenie na namalowanie obrazu pod tym tytułem. Malował, kolory dobierał, nad perspektywą się głowił, a Pani Prezydent w ramach poprawy stosunków z Budapesztem zaprosiła na odsłonięcie delegację węgierską. Odsłądniają, ba-bam, a na obrazie tylko kot jest namalowany, kot wycieńczony z pragnienia w warszawskim upale, zdychający wręcz bez uprzedniego ogłuszenia. Bardzo nieprzyjemna scena, delagecja węgierska zaniepokojona, grobowe milczenie, wreszcie pomruki niezadowolenia wręcz zniesmaczenia, Nigdy nie widziałem lwa, tygrysa, krokodyla, czy nawet domowego kota, który najpierw ogłuszałby swoją ofiarę, a potem uśmiercał. Wygląda na to, że cierpienie zwierzyny w chwili zadawania jej śmierci jest integralną częścią życia w naturze, a więc zgodne z naturą.
Co nie znaczy, że my musimy postępować i robić z tego biznes, skoro według przyjętej przez nas normy zwierzęta cierpieć nie powinny. dopiero co się przebudził. „Obiektywny” – to słowo występowało nagminnie w marksizmie. Historii bieg nabierał prawdziwej obiektywności, gdy filozofowie się zań wzięli. Płace byly obiektywne, ceny były obiektywne, w dalszej kolejności – obiektywne było „pełne zatrudnienie”. Ale „nawis inflacyjny” często brano w cudzysłów papierowe torby jako ciało obce w języku marksistowskiej ekonomii. A „gospodarka niedoboru”, w nawiązaniu do uszczelek i śrubek, poszukiwanej stali i sznurka do snopowiązałek, była kalumnią rzuconą pod nogi maszurującej kolumnie ZOMO.
Sobie poszalałem; niemniej najlepszym remedium na dzisiejszą upierdliwą subiektywność wynagrodzenia jest poszukanie sobie lepiej płatnej pracy. Ha, nie ma takowej w zasięgu naszej widzialnej ręki i idących za nią poszukiwań? I tu obiektywność naszych kwalifikacji zmierza się z obiektywnością sytuacji na rynku pracy, wręcz z obiektywnością całej gospodarki z jej niewydarzonym zagregowanym popytem, nie stymulowanym przez państwo jak należy, bo obiektywnie ile można zrzucać dolarów z helikoptera?
Lech Kaczyński chciał ścigać za kartofle w papierowej torbie , no to Sasina też ścignięto. 1) „Nie wiem, czy buczenie jest przeciwko rządowi, czy przeciwko czynom i zachowaniom danego człowieka? Ale buczeli nie tylko na premiera Tuska, buczeli na prezydenta Komorowskiego.”
2) „Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów – nie obiektem czci, ale współgospodarzem – zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi.”
3) Zareagowało demonstracyjnym strzeleniem focha środowisko kombatanckie:
„Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych domaga się natychmiastowych przeprosin „uczestników uroczystości rocznicowych Powstania Warszawskiego za obraźliwe nazwanie ich w dzisiejszym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” motłochem.
Użycie wysoce pogardliwego słowa wobec wszystkich uczestników rocznicowych spotkań pod pomnikiem Gloria Victis na warszawskich Powązkach, wśród których znajduje się wielu weteranów Polskiego Państwa Podziemnego bynajmniej nie buczących i nie gwiżdżących na przedstawicieli obecnych władz (a nawet zażenowanych wyrażaniem w nie licujący z powagą miejsca i czasu sposób politycznych antypatii),
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz